BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

niedziela, 28 lutego 2010

Rozdział 4 - Konkurs drużynowy w Hinterwinter

- I pamiętajcie, moi kochani, jeśli któryś z was zepsuje skok i przez to nasza drużyna nie wygra...
Kopytkoski zakrztusił się, aż oczy zaszły mu łzami. Zawodnicy spoglądali po sobie.
- ...Wtedy w trybie dyscyplinarnym usunę tego osobnika z kadry - zakończył dychawicznym głosem trener. - Bez względu na to, kto to będzie.
- Heh... - bąknął Andres Burdal swoim niskim głosem.
Burdal, mimo że pochodził z miasta, przez kolegów potajemnie nazywany był wieśniakiem, przede wszystkim ze względu na swój prowincjonalny akcent, ubogie słownictwo i dość specyficzny gust ubraniowy.
W istocie, skoczek ów lubował się w oryginalnej, często niedopasowanej kolorystycznie garderobie. Mówił dość niegramatycznie, słabo też posługiwał się językiem angielskim, dlatego trener Kopytkoski pod groźbą kary zabronił mu udzielać wywiadów. Z tego powodu większość kibiców i dziennikarzy postrzegała Burdala jako nieuprzejmego mruka. Jednak ci, którzy mieli okazję poznać go bliżej (na przykład w barze lub klubie) wiedzieli, że jest on bardzo miły i otwarty. Szczególnie po kilku głębszych...
Tuż obok Burdala, na krawędzi krzesła, siedziało jego całkowite przeciwieństwo - Ber Enya Rumrumrum. Ten, zawsze modnie uczesany i ubrany, wygadany i w miarę inteligentny, stanowił obiekt westchnień wielu środkowoeuropejskich dziewcząt, kobiet i homoseksualistów. Jednak, od kiedy związał się z Martyną Ramzes, Ber, znany również jako B.E.R., był niedostępny. Przynajmniej oficjalnie...
- No, idziemy na skocznię - ponaglił chłopców trener.
Milka Kopytkoski był Finem polsko-rosyjsko-niemieckiego pochodzenia. Skutkiem owej rasowej mikstury była niezwykła zmienność szanownego trenera. Kopytkoski był jak kameleon, bywał zawzięty i złośliwy, ale gdy tylko w jego otoczeniu pojawiał się ktoś spoza norweskiej kadry, stawał się najmilszym człowiekiem pod słońcem. "Przyjazny trener" - mówiono o nim.
Ale czy aby na pewno?...
Kadra opuściła hotel i skierowała się w stronę skoczni. Obiekt znajdował się tuż obok, nie trzeba więc było jechać tourbusem.
U boku trenera dumnie kroczył jego pupilek, Andres Tchibosen, uwielbiany przez fanki, znienawidzony przez kolegów z kadry.
Za nimi wlókł się Ber w towarzystwie Martyny i Tum w towarzystwie Burdala.
Pochód zamykali Kent Gaygnes i rudowłosy Johannes Evens Remsen, którzy nie startowali w zawodach, pełnili więc rolę tragarzy. Oboje szli o kilkadziesiąt metrów za resztą i dyskutowali o czymś półgłosem.
Po chwili wszyscy ujrzeli skocznię w całej okazałości. Setki, a może i tysiące fanów podrygiwały w rytm rozlegającego się z olbrzymich głośników bawarskiego "umcy-umcy". Co po niektórzy raczyli się piwem i kiełbasą, dziewczęta piszczały i wieszały się na płocie, odgradzającym je od ubóstwianych zawodników... Krótko mówiąc, panowała sielankowa atmosfera.
- Panie trenerze... - przymilnym głosem odezwał się Tum. - A co będzie, jeśli wszyscy zepsujemy skoki?
- Jak co będzie...? Kaplica będzie! - mruknął Kopytkoski, machając do Woltera "Voltemorta" Hoppera.
- No dobrze, ale kogo pan wtedy wyrzuci? - dociekał Hylde.
- Tego, kto odda najkrótszy skok - odparł poddenerwowany Milka, oddalając się w stronę gniazda trenerskiego. Na odchodne rzucił jeszcze:
- Tylko spróbujcie nie wygrać.
***
Seria próbna odbyła się bez zakłóceń.
Wprawdzie zdominowali ją Austriacy, ale skokom Norwegów nie można było nic zarzucić i Kopytkoski sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego.
Drażnił go tylko pokrętny uśmieszek na twarzy Axela Poirot...
Tymczasem na górze skoczni Tum Hylde przygotowywał się do skoku. Przechodząc przez terminal dla zawodników i myśląc, że nikt go nie widzi, napluł do stojących przy ścianie butów Tomasa Abendsterna.
Po chwili już siedział na belce.
Zachodzące słońce świeciło mu w oczy. Przypomniało mu to jego dość nieprzyjemną pobudkę w hotelu.
Hylde przełknął ślinę.
Dostrzegł, że Kopytkoski ze złością szczerzy zęby, z których jeden, srebrny, odbija słoneczne promienie...
Zielone światło.
Ruszył.
Wylądował bardzo zadowolony z siebie.
Telemark prawie mu się udał, a poza tym...
Niech to szlag!
- Szóste miejsce?! Jak to szóste miejsce?! - wrzasnął Tum, ale widząc zbliżającego się kamerzystę, uśmiechnął się szeroko.
"Ups" - pomyślał. - "Chyba nie wyszło...".
***
Zarówno podczas skoku Rumrumruma, jak i Tchibosena i Burdala, Tum całą siłą swej woli zaklinał kolegów:
"Zawal! Spadnij! Dość!".
Niestety.
Ber i Andres T. może nie zachwycili, ale zdołali wyciągnąć Norwegię na czwarte miejsce.
Natomiast Burdal, ten głupkowaty Burdal, pobił rekord skoczni!
Tum Hylde już nieomalże czuł na sobie karcącą rękę trenera.
Norwegia była trzecia, za Austrią i Niemcami.
Hylde trochę sobie ulżył, podkładając nogę Rafaelowi Neufrayerowi. Jak ten Szwab śmiał przeskoczyć go aż o dwanaście metrów?!
Oddając się takim i podobnym rozmyślaniom, Tum ruszył w stronę wyciągu.
***
Norwegia była druga.
Od zwycięstwa dzielił ją tylko jeden skok.
Oczy wszystkich kibiców utkwione były w zasiadającym na belce Andresie Burdalu.
Trener Kopytkoski był spokojny. Przecież Burdal w pierwszej serii pobił rekord, a w drugiej nawet ten miernota Hylde skoczył przyzwoicie.
Milka postanowił nawet, że nie wyrzuci nikogo z kadry, chociażby jego drużyna zajęła dopiero drugie miejsce.
Na ogromnym telebimie ukazała się twarz Burdala. skoczek był skupiony, nawet przestał się głupio uśmiechać. To dobry znak...
Burdal odepchnął się od belki.
"Dooooooooooość!" - krzyczeli niemieccy i austriaccy kibice. Jednak Milka ich nie rozumiał.
To, co wydarzyło się dalej, było jak sen...
I to prawie najgorszy sen, jako może się przyśnić trenerowi.
Burdal wylądował na buli, na dodatek podpierając skok.
Milka czuł, że tonie. Tonie w szaleńczym ryku kibiców...
Nawet nie spostrzegł, kiedy Georg Schizenzauer oddał skok.
Austria, Niemcy, Finlandia, Norwegia.
Czwarte miejsce.
- Burdal... - wycedził przez zęby Kopytkoski.
***
- Naczy sie że jak?
- Za-wie-szo-ny! Nie rozumiesz, półgłówku?! - wrzeszczał Kopytkoski.
- Tak po prawdzie... To nie. Heh - przyznał Burdal.
- Jeżeli jutro nie zajmiesz miejsca w pierwszej dziesiątce, WYLATUJESZ z kadry do końca sezonu letniego. Zrozumiałeś?!
Burdal wzruszył ramionami.
Milka zaś opuścił pokój, trzaskając drzwiami tak silnie, iż te o mało nie wypadły z zawiasów.
- Tera to cie powieszum za byle pierdołe - burknął pod nosem Burdal. - Heh...
Po czym, nie zważając na pogardliwe spojrzenie Andresa Tchibosena, wyjął komórkę i zajął się tworzeniem melodyjek poprzez naciskanie guzików na "chybił - trafił".


SONDA
W jakim celu Axel Poirot zlozy wizyte Milce Kopytkoskiemu?

zeby dac mu lapowke
bedzie mial do niego pretensje o zachowanie norweskich skoczkow
zeby odebrac od niego lapowke
zeby pogratulowac mu 4 miejsca jego druzyny w konkursie
bedzie chcial sie z nim napic
zeby zaprosic go na impreze
zeby wyzwac go na pojedynek

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie no blog po prostu jest boski . ; ]
Tak się uśmiałam przy nim,że szok ; o Jestem fanką Norge Teamu i po prostu czytając to ..padam . xd Oczywiście pozytywnie. ; ]
Świetny pomysł na bloga.
Czekam na następną notkę.
I czemuż to tak postać Miki jest taka wredna? xd
Tak apropoś jestem jego wielką fanką i przez to kieruję to pytanie ; D .
Pozdrawiam i z góry dzięki za odp. ; *
Heia Norge . <3 . !
Sonja.

Heia Norge! pisze...

Hej Sonja :)
Trener Kopytkoski po prostu miał zły dzień :P Obiecuję Ci, że w następnym odcinku będzie miły :-)
Heia Norge!

Agnesss pisze...

"Tuż obok Burdala, na krawędzi krzesła, siedziało jego całkowite przeciwieństwo - Ber Enya Rumrumrum. Ten, zawsze modnie uczesany i ubrany, wygadany i w miarę inteligentny, stanowił obiekt westchnień wielu środkowoeuropejskich dziewcząt, kobiet i homoseksualistów."

Nie mogę z tego! xD xD Mwahahaha!!

Genialny blog!! SZACUN!!!!

Anonimowy pisze...

I za to Ci baaaardzo dzięęęękuję . ; ] ; ***
Ja już myślałam,że Milka gra tam taką wredną postać. xd
Ale nawet gdyby taki był to i tak boooski blog. ; ] !
Pozdrosy . <3
Sonja.