BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

sobota, 6 marca 2010

Rozdział 10 - Terrorysta

Wszyscy mieli na sobie czarne kominiarki.
Każdy z nich dzierżył pistolet, gotowy do strzału.
A jeden z nich, saper, powoli zbliżał się do dziwnie podskakującej walizki.
Jako że ktoś porzucił bagaż na lotnisku, wezwano brygadę antyterrorystyczną, a wszelki ruch był całkowicie sparaliżowany.
Saper przyłożył ucho do walizki.
Żadnego tykania.
"No risk, no fun" - pomyślał. I otworzył zamek.
Kiedy zobaczył, co takiego znajduje się w walizce, odruchowo odskoczył do tyłu.
Był tam człowiek, ale bynajmniej nie wyglądający na taliba-terrorystę.
Ale może muzułmanin? Kto ich tam wie...
Tymczasem dziwny lokator dziwnego bagażu rozejrzał się wokoło, mrużąc oczy, po czym oznajmił:
- Dzień dobry...
***
- Imię i nazwisko?
- Veingard Hauka Skrett.
- Wiek?
- Szes... Dwadzieścia trzy.
- I twierdzisz, że jesteś Norwegiem, tak?
- No tak...
Ubrany na czarno mężczyzna w ciemnych okularach pokręcił głową.
- My już znamy te wasze arabskie sztuczki...
- Nie rozumiem - Veingard był bliski płaczu.
- Mówisz z arabskim akcentem.
- Nieprawda!
Skrett tupnął nogą, a stojący przy drzwiach osiłek wycelował w niego pistoletem.
- Tylko spokojnie, Skrett. Czy "hauka" to nie przypadkiem taka turecka potrawa?
- Nie. Ta turecka potrawa to kebab - oświadczył Veingard z przekonaniem.
- A skąd ty to tak dokładnie wiesz, co?
- No bo... - Skrett z zakłopotaniem zmierzwił ręką włosy, które i tak wyglądały, jakby nie miały od lat styczności z grzebieniem. - Znajomy się kiedyś zatruł. Tym kebabem.
- Jaki znajomy? Osama Bin Laden?
- Nie!
W tym momencie do ciemnego i ciasnego pomieszczenia wszedł jakiś człowiek i szepnął kilka słów do mężczyzny przesłuchującego Veingarda. Ten odchrząknął i powiedział:
- No, masz szczęście, Skrett. Ktoś się po ciebie zgłosił. Chyba jednak nie jesteś zamachowcem. Ale pamiętaj, jeszcze jeden taki wybryk i kara cię nie ominie...
***
Jednak nie wszystkim się tak upiekło. Andres Burdal znudzony leżał na pryczy i bawił się komórką. W pewnym momencie natrafił na numer znajomego dziennikarza z norweskiej telewizji. Zadzwonił...
***
- Chłopacyyyyyy! - zawołał Andres Tchibosen, który od dłuższej chwili (od kiedy otrzymał sms od Burdala) oglądał telewizję przez laptopa. - Jest!
Ber, Kent, Tum i Johannes stłoczyli się przy ekranie, na którym właśnie widniała twarz Burdala.
- Ja nie zboczeniec żaden! - mówił skoczek, żywo przy tym gestykulując. - Nie wiem za co poszłem do pierdla... To już se człowiek nie może dodom spokojnie wrócić? Heh...
W tym momencie zaczął mówić dziennikarz.
- Andres Burdal został oficjalnie przeproszony przez posterunkowego. Zapowiedział, że nie będzie żądał żadnej rekompensaty...
- Ja nie z tych, co to na kase lecą. Chce tylko dodom wrócić... Heh.
Skoczkowie pękali ze śmiechu. Tum przewrócił się razem z krzesłem, a Ber uderzał pięścią w stolik. Po chwili już syczał z bólu - uderzył zbyt mocno. Andres myślał, że gdy się śmiał, pękło mu kilka żeber.
- Hej, a gdzie Veingard? - w pewnym momencie spytał Kent.
- A czy to ważne? - obruszył się Tum.
- Trener kazał nam go pilnować.
- Siedzi obrażony w swoim pokoju - wyjaśnił ponuro Johannes. - Myśli, że specjalnie go zostawili...
Gaygnes westchnął.
Może nie znał Veingarda zbyt dobrze, ale do niedawna wraz z nim był członkiem drugiej kadry. Wiedział też, że za kulisami Pucharu Kontynentalnego dzieją się rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom, psychiatrom, ani nawet seksuologom.
Kent znał historię Veingarda.


SONDA
Co przytrafi sie Axelowi?

ktos go okradnie
zniknie jeden z jego skoczkow
zabraknie dla niego miejsca w hotelu
norweski skoczek bedzie dla niego mily... bardzo mily
zatruje sie kebabem
ktos da mu w morde

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetny pomysł na napisanie takiej historyjki i zmiana imion i nazwisk. Bardzo mi się podoba każdy rozdział. czekam na następne :)

Anonimowy pisze...

Świetny, świetny. Czekam, aż się rozkręci :) Czekam codziennie na kolejny odcinek.

wierna czytelniczka :)

Heia Norge! pisze...

To miłe, że w ogóle komuś chce się czytać te moje wypociny :P

Anonimowy pisze...

o perkele :D
Po prostu niege sie przestać śmiać z tego!
Grnialne jest! ;]

KimiW.

Anonimowy pisze...

Kocham Twoje opowiadanie :D
Pisz dalej! :)

Annika

Anonimowy pisze...

to jest świetne ! :) to opowiadanie zawsze poprawia mi humor. ^^ pisz dalej, proszę. !