BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

czwartek, 4 marca 2010

Rozdział 8 Samoloty, samoloty...

Milka Kopytkoski poddenerwowany biegał po lotnisku. Za pokaźną łapówkę udało mu się opóźnić lot do Włoch. Tymczasem wciąż czekał na samolot z Tronthaj.
Wreszcie rzeczony aeroplan wylądował i po dłuższej chwili zaczęły się z niego wylewać tłumy ludzi. Kopytkoski lustrował je wzrokiem. W końcu dostrzegł to, czego szukał. Jako ostatni pasażer z samolotu wysiadł Veingard Hauka Skrett.
Był to skoczek, który miał zastąpić w kadrze Andresa Burdala. Veingard był raczej niskiego wzrostu, według dokumentów miał dwadzieścia kilka lat, jednak Milka wiedział, że jest to oszustwo tajemniczego pana S., menedżera Skretta, który pragnął, by jego klient skakał wśród seniorów. Lecz Veingard pałętał się gdzieś w zawodach niższej rangi, nie mając przy tym żadnych większych osiągnięć. Nie miał też perspektyw.
Aż do teraz...
***
Samolot był już wysoko w powietrzu, a Andres Tchibosen wciąż machał do okna.
- Daj spokój, Burdal już cię nie widzi - powiedział siedzący obok niego Tum. - A tak nawiasem, panie Kopytkoski, czy pan naprawdę myśli, że Burdal poradzi sobie sam?
- Bądź tak dobry, Tum, i siedź cicho - odparł Milka. Każda wzmianka o Burdalu sprawiała, iż trener irytował się coraz bardziej. Zwłaszcza, że zapomniał dać mu pieniędzy na bilet do Norwegii. - Burdal da sobie radę. To dorosły człowiek.
- No ale... Pan przecież wie, że on lubi... Że on czasami dziwnie się zachowuje - Hylde nie dawał za wygraną.
- Czasami - mruknął Rumrumrum, a reszta norweskich skoczków wybuchnęła śmiechem.
- Ma być cisza! - huknął Kopytkoski. - Układam plan treningowy.
Tum szepnął coś do ucha Andresowi i przez kilka minut obaj siedzieli spokojnie. Podejrzanie spokojnie...
***
Jak powszechnie wiadomo, wśród ludzi zdarzają się różne, dziwne przypadki. Niektórzy może trochę za dużo krzyczą, inni pukają się w głowy, jeszcze inni wciąż śmieją się, jak gdyby cierpieli na porażenie nerwów policzkowych.
Między osobnikami gatunku ludzkiego można spotkać także ekshibicjonistów.
Andres Burdal stał samotnie pośrodku lotniska. Nie czuł się dobrze, mając wokół siebie tyle otwartej przestrzeni. O wiele bardziej lubił zatłoczone miejsca, takie jak autobusy, tramwaje, pociągi...
No właśnie.
I miał już dość przyglądania się odlatującym samolotom.
Postanowił opuścić lotnisko.
Miał szczęście. Akurat gdy doszedł do przystanku, nadjechał autobus.
"Hehe" - pomyślał Burdal. - "I se jeszcze pozwiedzam świata za darmo...".
***
- I może nadal pan uważasz, że pańscy skoczkowie są niewinni?! - krzyczał Axel Poirot, a wszyscy pasażerowie odwracali ku niemu głowy.
- Ależ oni są niewinni - odparł niewzruszony Milka Kopytkoski.
- Przecież przed chwilą, na moich i pańskich oczach, Hylde i Tchibosen próbowali wyrzucić z samolotu mojego Amadeusza Lojca!
- Tak pan twierdzi? Ja nic nie widziałem.
Axel wyglądał, jakby miał zaraz eksplodować.
- To nie było tak! - odezwał się Tum. - Amadeusz chciał wyskoczyć na spadochronie, a mój kolega i ja namawialiśmy go, żeby tego nie robił. Przecież skoki spadochronowe są niebezpieczne... Co by było, gdyby wylądował na drutach wysokiego napięcia? Albo nadział się na coś? Albo wpadł pod auto?
- Powinien pan być wdzięczny, panie Poirot! - zagrzmiał Kopytkoski. - Tum i Andresik być może uratowali pańskiemu skoczkowi życie!
- A właśnie, że nie! Wiem jak było! Widziałem! Pan chcesz ze mnie idiotę robić?!
- Nie muszę - odparł Milka.
- Nie kłóćcie się panowie! - powiedział nagle Kent Gaygnes. - Może sam Amadeusz opowie nam co się stało?
To mówiąc, podszedł do Lojca i objął go ramieniem.
- Yyy... - burknął Amadeusz. - Tego... Herr Axel, to prawda... Co mówi Tum.
- No i po co te krzyki? - spytał Kent. - Niech panowie sobie wypiją po drinku...
Axel wyjął jakąś tabletkę i połknął ją, popijając zdrowo z zawieszonej na szyi piersiówki.


SONDA
Co ekipa Norwegow przez nieuwage zostawi na lotnisku?

wszystkie narty i kombinezony
zestaw kawy Tchibo nalezacy do Andresa
walizke z cenna zawartoscia
trenera
pieniadze
plan treningowy Kopytkoskiego
Tuma Hylde

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Amadeusz Lojc HAHAHAHAHAHAHA umarłam xd


missanonim

Agnesss pisze...

Hahahaha wiedziałam, że to będzie ON xD xD