BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

niedziela, 21 marca 2010

Rozdział 24 - Mielonka

- Andres, do cholery! Kwalifikacje za pół godziny! Wyłaź wreszcie z tego kibla! - krzyczał Ber. Był poirytowany, a na dodatek czuł silne parcie na pęcherz.
Po chwili ciszy Tchibosen powiedział:
- Stary... Nie przyjdę na kwalifikacje... Trochę źle się czuję.
- No ale ja chcę siku! - wściekł się Rumrumrum.
- Wybacz, stary... Ale ja naprawdę źle się czuję. No wiesz... Biegunkę mam. I mi niedobrze.
Ber westchnął.
Postanowił skorzystać z łazienki w pokoju Kenta, Johannesa i Veingarda.
Gdy wszedł, dostrzegł śpiącego w butach na łóżku Remsena i Gaygnesa, spacerującego nerwowo tam i z powrotem po pomieszczeniu.
- Co jest? - spytał, nieco zbity z tropu.
- Veingard już od godziny siedzi w łazience - odparł Kent teatralnym szeptem. - A mnie jakoś dziwnie brzuch boli...
Ber westchnął po raz kolejny.
Podszedł do drzwi łazienki i zapukał w nie.
- Veingard, co ty tam robisz?!
- Przez telefon rozmawiam! - krzyknął Skrett.
- A musisz to robić w toalecie?!
- Powiem Ruahowi!
- Sam widzisz - jęknął Gaygnes.
Skoczek był lekko pozieleniały na twarzy.
- Hej, Kenny, co jest? - zdumiał się Rumrumrum.
Leżący na łóżku Johannes zachrapał i przewrócił się z boku na bok.
Kent nie odpowiedział, ale zachwiał się i zemdlał, upadając wprost na Bera. Ten z przerażeniem odskoczył i jego kolega padł na podłogę.
- Ratunku! - ryknął Rumrumrum. - Pomocy! Hjelp!
Skoczek rzucił się na drzwi.
Drzwi, które się zacięły.
Bezradny Ber zaczął potrząsać bezwładnym Kentem. Gdy jednak ten nie zareagował, Rumrumrum doskoczył do śpiącego Johannesa i nim również zatrząsł.
- Co-o? - wystękał brutalnie przebudzony Remsen.
- Kent umiera!
***
- Zrobiłeś to, o co prosiłem?
- Tak, o panie! - Anderas Koflet aż popluł się z podniecenia.
Wolter Hopper spojrzał na niego łaskawie, a w jego zimnych zazwyczaj oczach pojawiła się czułość.
- Bardzo dobrze, synku, bardzo dobrze - oświadczył. - Możesz liczyć na dodatkowe punkty za wiatr...
- Dziękuję, o panie!
Anderas od zawsze stał w cieniu kolegów z kadry. Axel też bardzo często go lekceważył. A teraz, nareszcie! Teraz wielki Voltemort go docenił...
***
- Jak to było? Cholera... - Johannes usiłował sobie przypomnieć podstawowe zasady przeprowadzania resuscytacji.
- Nie wiem... Ratujmy gooo! - zawył Rumrumrum.
Remsen pochylił się nad Kentem i rozpoczął sztuczne oddychanie metodą usta-usta. Ber natomiast uciskał rytmicznie klatkę piersiową Gaygnesa, nucąc pod nosem:
- Stay alive, stay alive, a, a, a, a!
Nagle do pokoju wszedł Rafael Furman.
- Sorry, chłopaki, nie przeszkadzajcie sobie - mruknął zdziwiony i odrobinę zawstydzony Niemiec, po czym zniknął jeszcze szybciej, niż się pojawił.
W końcu Veingard wyszedł z łazienki.
- Biegnij po trenera! Stay alive, stay alive...
***
Jesteś nieudolny, Anderasie Koflet - wycedził przez zęby Miriam Tepesh, asystent i życiowy partner Woltera Hoppera.
- A-a-ale... - jąkał się Austriak.
- Żadnego "ale"! Puszka miała trafić do Tchibosena, rozumiesz?!
- No przecież trafiła...
- Jasne! Ale Tchibosen dostał tylko, za przeproszeniem, sraczki! A prawie całą mielonkę zeżarł ten ciota, Gaygnes! Niczego nie dopilnowałeś, durniu!
- Przepraszam, - szepnął skruszony Koflet.
- Dureń! Idiota! - wrzeszczał Tepesh. - Zlikwidowałeś nie tego, co trzeba! Kara cię nie ominie... I lepiej go dobij, zanim o wszystkim dowie się policja.








Przepraszam, ale dziś nie mam czasu na utworzenie sondy. :(

8 komentarze:

dol pisze...

Po prostu 'von', to jest tytuł ;).

Co do kolejnego rozdziału, to zastanawiam się, skąd tyle pomysłów na te wszystkie przekręty, szachrajstwa i inne śmiesznostki, jakie mają miejsce z udziałem bohaterów. Mielonka jako broń biologiczna, Koflet (dobrze napisałam? ;P) jako roznosiciel zarazy, punkty za wiatr nagrodą za szerzenie zła...
Jestem pod wrażeniem ;)
dol

Anonimowy pisze...

jak zwykle świtny odcinek. skad Ty masz tyle pomysłów?
może ameba ma sekretnego bloga i stamtąd czerpiesz? xDD

amarie

Anonimowy pisze...

Ja piiitole..to się w kadrze norweskiej narobiło . ; o
I ta mieeeelonka..smacznego. xd
Na serio boskie opowiadanie. ; ]
Sonja.

Anonimowy pisze...

Już nigdy w życiu nie zjem mielonki...

Anonimowy pisze...

życiowe, nie ma co ; )

Anonimowy pisze...

a co, może nie? xD

Anonimowy pisze...

no właśnie bardzo, życiowe, od prawdy wielce nie odbiega ; )

Anonimowy pisze...

"Bardzo dobrze, synku, bardzo dobrze - oświadczył. - Możesz liczyć na dodatkowe punkty za wiatr..."

Padłam!!!