BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

środa, 31 marca 2010

Rozdział 32 - Pogromca

Veingard wyrywał się, miotał, gryzł i uderzał na oślep.
Udało mu się na moment ogłuszyć Amadeusza i zadać kilka celnych ciosów pozostałym Austriakom, ale ci byli silniejsi. Początkowo byli zdumieni, że ktoś tak drobnej budowy jak Skrett może mieć w sobie tyle siły. Szybko jednak pokonali pierwszy szok i zaczęli wykorzystywać swoją przewagę liczebną.
I kiedy już młody Norweg stracił wszelką nadzieję na uwolnienie się z opresji, wydarzyło się coś, co diametralnie zmieniło przebieg sytuacji...
***
- Kto tam? - spytał drżącym głosem Milka.
Nikt nie odpowiedział, za to drzwi otwarły się na oścież i do środka, zataczając się, weszli Tum i Burdal.
- Yjże! - ryknął Burdal. - Co sie patrzy, jakby Veingarda na podium zobaczył?
- B-bu... B-bu... B-Burdal? - wystękał Kopytkoski. Blady był jak płótno.
- Nie, kurde, twoja stara - odparł Burdal, a Tum wybuchnął śmiechem.
- Hahaha! Ale pan ma minę!
- C-co... J-jak... - jąkał się trener.
***
Poirot, Lojc i Abendstern uciekali w popłochu.
Wszyscy trzej byli solidnie poobijani. A to dlatego, że jakiś tajemniczy osobnik w kominiarce przerwał im znęcanie się nad Skrettem.
Veingard spojrzał na swojego wybawcę.
- Dziękuję - szepnął.
Tajemniczy ktoś położył mu rękę na ramieniu.
- Sygurd? To ty? - wyjąkał Veingard.
Osobnik w kominiarce nie odpowiedział, a odwrócił się i po chwili zniknął w ciemności.
***
- A więc nie zginąłeś? - spytał Milka.
- Nie, jak Boga kocham! - odparł Burdal, bijąc się w pierś.
- Ale ty jesteś ateistą - wtrącił Tum.
- Sam se jesteś - odpowiedział Burdal obrażonym tonem. - Sie przezywał bedzie.
***
Tymczasem Kent i Johannes siedzieli sami w pokoju.
Gaygnes jednocześnie kochał takie sytuacje i nienawidził ich.
Bał się, że coś się wyda.
Że Remsen go nie zrozumie.
A może jednak spróbować?
Kent odchrząknął.
- Jo...
- Kenny... - powiedział Johannes w tym samym momencie.
- Mów pierwszy.
- Nie, ty pierwszy.
- Ale ja już zapomniałem, co chciałem powiedzieć - skłamał Gaygnes.
"Nie teraz. Jeszcze nie..." - pomyślał.
***
Następnego dnia skoczkowie udali się do Einsydel na kolejne zawody.
Słońce przypiekało, Veingard kierował autobusem, a pozostali śpiewali wesoło. Ber, za pieniądze wygrane w kolekturze, kupił zapas alkoholu, który Norwegowie zamierzali spożytkować później. Johannes drzemał z głową opartą na ramieniu wniebowziętego tym faktem Kenta. Panowała wręcz sielankowa atmosfera.
W pewnym momencie zadzwonił telefon Skretta. Skoczek zahamował na szlag (czytał kiedyś, że prowadząc, nie wolno rozmawiać przez komórkę i należy wpierw zatrzymać samochód).
- Zwariowałeś? - wykrzyknął Tum, który podczas nagłego hamowania przeleciał przez pół długości autokaru.
- Powiem Ruahowi! - odparł oburzony Veingard. - O, właśnie dzwoni.
W autobusie momentalnie zapadła głęboka, kompletna cisza.
- Halo?
Wszyscy wstrzymali oddech.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Genialny odcinek . ; p
I kto by pomyślał,że Vegard tak sobie poradzi . ?
A Burdal..po prostu przechodzi ludzkie pojęcie. ; o
Ciekawe co jeszcze czeka nas z jego strony.
Sonja.

Anonimowy pisze...

aaa! Burdal miażdży!!! jego teksty są boskie!!!
nie mogę się doczekać, co dalej!!!

amarie

Paweł pisze...

Witam!
Hahahaha, Burdal, niech on założy kabaret. "Co sie patrzy, jakby Veingarda na podium zobaczył?" albo "- Ale ty jesteś ateistą - wtrącił Tum.
- Sam se jesteś - odpowiedział Burdal obrażonym tonem. - Sie przezywał bedzie." powalają z nóg! A mnie przynajmniej powaliły! O mało nie spadłem z krzesła :D Ciekawi mnie wybawiciel Skretta. Niby Pedalsen wyszedł z więzienia, ale... no własnie, czemu by mu miał nie odpowiadać? Hm! Ciekawe :>
Pozdrawiam!
PS. u mnie nowość :>