BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

środa, 17 marca 2010

Rozdział 21 - Decyzja Milki

- Aaaaaaaaaai! - Andres kwiczał gorzej niż zarzynane prosię.
- Zamknij się! - syknął Abendi.
- Aaaaaaaaaaa!
Tomas skutecznie uciszył Norwega lewym sierpowym.
- Mówiłem! Ostrzegałem! - Kofi był bliski histerii.
- Cicho siedź - burknął Georg. - To nawet dobrze, że go tu zastaliśmy.
- Dlaczego? - zdziwił się Anderas.
- Nie pytaj. Biegnij do pokoju po farbki plakatowe.
- Ale po co?
- Zrobimy z niego Japończyka.
***
- Nie, nie i jeszcze raz nie - wybełkotał Milka. - A teraz wybaczcie, ale muszę wracać do Hel... Do porywacza.
- A poczucie obowiązku?! - wyrzucił trenerowi Ber.
- Nie mam takowego. Ta kadra upadła tak, że już niżej nie można.
- A właśnie, że można! - wykrzyknął Veingard.
- Taa, jasne...
- Powiem Ruahowi!
Kopytkoski na moment się zawahał. Jednak Skrett nie zdołał go przekonać.
- Nie - oświadczył Milka.
***
- Wy świnie! Głupie, bezczelne, perfidne, zboczone, gejowskie, austriackie świnie! - wrzeszczał oprzytomniały już Tchibosen.
- Chcesz jeszcze raz dostać? - zapytał Abendi.
- Nie!
- To siedź cicho!
Dziesięć minut później Austriacy wyszli, pozostawiając Andresa w samej bieliźnie, pomalowanego na żółto.
***
- Podam pana do sądu! - wykrzyknął Tom.
- Niby o co? - spytał Milka.
Skoczek nie wiedział, co odpowiedzieć.
- O kradzież piwa! - rzekł w końcu.
- Nie rozśmieszaj mnie.
Hylde zauważył, że wszyscy dziwnie się w niego wpatrują.
- No co? - spytał.
Cisza.
- Chyba nie oczekujecie, że ohajtam się z tą... Z nią?
- Oczekujemy - odparł Ber.
- No chyba oci... Zwariowałeś! - ryknął Tum. Nikt nie zareagował w jakiś szczególny sposób, bowiem wszyscy klienci baru albo wpatrywali się w skoczków i trenera już od dłuższej chwili, albo leżeli na podłodze w stanie upojenia alkoholowego.
***
- Ratunkuuuuuu! Napaaaaaaad! - krzyczał Andres, biegając po hotelowym korytarzu.
- Narioki? - zdziwił się na jego widok trener ekipy Japończyków. - Dlaczego przechadzasz się w majtkach?
- Nie jestem Narioki! - wyszlochał zrozpaczony skoczek. - To ja, Andres Tchibosen!
Trener wybuchnął socjopatycznym śmiechem.
- To nie jest zabawne! To tragedia! I na dodatek mój trener gdzieś zniknął!
- Zniknął? No, nie przesadzaj, perkele... Pewnie w barze siedzi.
- W barze? Może mnie pan tam zaprowadzić? - zapytał Andres błagalnie.
- A masz osiemnaście lat?
- No pewnie! Ja nie Veingard!
- W porządku, chodź.
***
- Patrzcie, Japończyk w samych majtkach!
- Japończyk?! - wykrzyknął Milka, podrywając się z miejsca. - Japończyk?! Toż to Andresik mój!
- To jeszcze gorzej! - zawołał Tum. - Pan, nasz trener... Pan chciałeś pozostawić jego i nas na pastwę losu!
- Andresiku, wybacz - wyszlochał Kopytkoski. - Ale... Kto ci to zrobił?!
Tchibosen podał nazwiska.
Milka warknął złowieszczo.
- Ta zniewaga krwi wymaga! Chłopcy, wracamy do hotelu. Ja idę do Poirota, a wy pozbierajcie trochę kamieni... Aj! Niech ktoś pomoże mi wstać...
***
W drodze do hotelu Johannes zapytał:
- A w zasadzie, to dlaczego chciał pan zerwać kontrakt?
- Mmm... No... No bo ta Helga to dobra jest - wyznał trener, uśmiechając się lubieżnie.


SONDA
Kogo odwiedzi Tum?

Woltera Hoppera
Helge
Axela
nie kogo, a co - agencje towarzyska
Anderasa Wankera
Szymona Szammanna

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Podejrzewam,że Milka w końcu uwolni się od porywacza . xd
To Ci Austriacy..; |
Biedny Tchibosen .! ; o
Sonja.

Anonimowy pisze...

ależ grzeniu akcję zorganizował!! xd
tylko czekać co będzie dalej ^^

amarie