BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

środa, 10 marca 2010

Rozdział 14 - Za nas

- Nie martw się, Marcin. Georg na pewno już wrócił - pocieszał Austriaka Kent.
Trzej skoczkowie szli wolno w stronę hotelu. Johannes rozmyślał.
Na temat Kenta Gaygnesa krążyło wiele plotek. Wyśmiewano się z jego nazwiska, mówiono, że trafił do kadry dzięki swoim łóżkowym znajomościom, że jest przemądrzały, zadufany w sobie...
Evens Remsen nie wierzył tym słowom. Podejrzewał, że są to wymysły zazdrosnych kolegów. W końcu Kent wygrał ranking na najprzystojniejszego skoczka młodego pokolenia...
Johannes uważał Gaygnesa za przyjaciela.
Według niego, młody skoczek był miły, uczynny, bezinteresowny i zawsze uśmiechnięty. Remsen ostatnio często przyłapywał się na myśleniu o młodszym koledze.
Przechodząc obok przystanku autobusowego, skoczkowie natknęli się na Georga Schizenzauera, będącego w trakcie pisania markerem na ławce "DONNERWETTER". Austriak miał potargane włosy i wyglądał na zdenerwowanego, ale nic nie mówił.
***
Veingard podwinął rękawy, a jego oczy ciskały błyskawice. Andres ledwie go poznawał.
Natomiast Rafael Furman był spokojny. Ktoś, kto wypił w życiu tyle, co on, nie musi się niczego obawiać.
***
Johannes wciąż rozmyślał.
Kent był w łazience i brał prysznic.
W sumie fajny chłopak, ten Gaygnes. Ciekawe dlaczego nie ma dziewczyny?
Ach, wspominał przecież o nieszczęśliwym uczuciu...
***
- Gotowi... Start!
Furman i Skrett zaczęli swoją "wspinaczkę".
Veingard wypił zawartość pierwszego kieliszka i skrzywił się niemiłosiernie. Natomiast twarz Furmana ani drgnęła. Niemiec w błyskawicznym tempie pruł do góry...
***
- Kenny... Chciałeś mi coś powiedzieć, pamiętasz?
- Hummmm... Nie za bardzo - Gaygnes świadomie skłamał.
Nie, Johannes nie może się dowiedzieć.
- Mówiłeś coś i wtedy Marcin nam przerwał.
Remsen wyjął spod łóżka grejpfrutową Finlandię, którą onegdaj wygrał w jakimś zakładzie z Matim Haumatekim.
- Nie mogę się upić - oświadczył spokojnie Kent. - Gdyż wtedy powiem ci wszystko, co leży mi na sercu, a ty mnie wyśmiejesz.
- To może urżnijmy się obaj - zaproponował Remsen. - Wtedy do rana zapomnę co mi powiedziałeś i będzie OK.
Gaygnes nie widział w tym większego sensu, ale zgodził się.
***
Furman utkwił w połowie schodów. Szczerze mówiąc, cudem było to, że jeszcze z nich nie spadł... Bowiem oprócz wypitej właśnie czystej działał na niego skonsumowany wcześniej alkohol. Natomiast pozieleniały na twarzy Veingard był dopiero przy trzecim kieliszku...
***
- Wiesz co, Jo... Ja jestem ge... Gaygnes. Wiedziałeś? Kent był już wstawiony, ale nie wystarczająco, by wyznać całą prawdę.
- Tak - odparł Johannes. - To teraz może... Zdrowie Kopytkoskiego?
- Niech mu ziemia lekką będzie.
- Ale on jeszcze żyje!
- No to co?
Skoczkowie odśpiewali "Wieczny odpoczynek", po czym ponownie napełnili kieliszki.
***
Wszyscy zgromadzeni widzowie patrzyli z niedowierzaniem. Veingard z ogromną szybkością pochłaniał zawartość kolejnych kieliszków. I nawet chwiał się tylko trochę...
Po chwili wszedł na górę schodów, a następnie zszedł, dopijając to, co pozostawił wyeliminowany już z gry Furman. Zwymiotował do kubła na śmieci i złożył niski ukłon w stronę publiczności.
- Przepiłeś Furmana! - dziwił się Andres Tchibosen. - Jak to zrobiłeś?
- Normalnie - odparł Skrett. - Nie połykałem, a na koniec wyplułem wszystko do kosza...
***
- Kenny... Tak w zasadzie, to czemu ty nie masz dziewczyny, co? - spytał Johannes.
- No bo kocham tylko ciebie, więc po co mi - odparł spokojnie Kent.
- Aha.
Skoczkowie wznieśli kolejny toast.
- Za nas!
- Za nas.


SONDA
Gdzie obudzi sie Tum Hylde?

na skoczni
w lozku Kenta
w przydroznym rowie
w lesie
w swoim pokoju hotelowym
w tourbusie Niemcow
na jeziorze - w lodce

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Genialne. xd
Gaygnes..jezuuu ja się go bd bała teraz. ; p
Hahah i te odmawianie "wieczny odpoczynek" no żeby tak skoczkowie za trenera? ; p Który podkreślam ŻYJE . ; o
Fajneee . <33
Sonja.

Anonimowy pisze...

ha! hauka górą!!! ^^
bosko jak zwykle, już sie nie mogę następnego doczekać :D

amarie

Ania pisze...

Veingard, ty oszuście;D
Przepił Furmana, ale tak sobie myślę, że gdyby postawić międzi nimi Polaka jakiegoś, to oboje by wymiękli:D
Za zdrowie Kopytkowskiego!
Pozdrawiam;* www.story-about-ski-jumping.blog.onet.pl

Agnesss pisze...

Mwahahahahah Skrett jaki sprytny!!!!!!! xD xD