BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

poniedziałek, 15 marca 2010

Rozdział 19 - Warunek

- Przez to głupie porwanie nie mogę iść na imprezę - mamrotał do siebie Tum, ubierając chustę.
- E tam, może jeszcze zdążysz - pocieszył kolegę Ber, układający włosy przed lustrem.
***
- Żal! Żal! Żal!
Tomas Abendstern miał atak histerii. Axel usiłował go uspokoić, ale sam coraz bardziej czerwieniał na twarzy.
- Ciiiiiicho, Abendi, ciiii... Nie ma żadnego kur-ka Burdala!
- Przecież był - odezwał się Anderas Koflet. - Sam widziałem.
- I ja - powiedział Georg Schizenzauer.
- I ja też - dodał Amadeusz Lojc.
Wściekły Poirot podszedł do okna i splunął z niego.
Z dworu rozległo się:
- Świnia pan jesteś, Poirot! Pożałujesz pan tego!
W tej samej chwili ktoś szybko otworzył i zamknął drzwi do pokoju.
- To Burdal! znowu tu był!
- I znowu pokazywał!
Axel złapał za metalowy świecznik i dzierżąc go w dłoni, wybiegł z pokoju.
- Teraz to ja ci pokażę, zboczeńcu jedeeeeeeeeeeeen!
Biegnąc, potrącił Kenta Gaygnesa.
- Mówi się "przepraszam"! - zawołał Norweg płaczliwym tonem.
- A pocałuj ty mnie w...
- Mówi się "przepraszam" - rozległ się głos Jane "Ahe" Ahenona.
Axel stanął jak wryty.
***
Jane był jak cień.
Pojawiał się, znikał i przerażał.
Krążyły plotki o jego powiązaniach z Kościołem Shatana.
Sam Jane miał na swoim ciele mnóstwo tatuaży, przedstawiających jakieś przedziwne symbole. Był umięśniony, owłosiony i straszny.
- Mówi się "przepraszam! - powtórzył Fin nieco głośniej.
Axel, drżąc, przylgnął do ściany.
- P..raszam - burknął.
- Mówi się "przepraszam"!!! - krzyknął Ahenon tak głośno, że szyby w oknach zadrżały, a z jednego z pokojów wyjrzał Szymon Szammann i powiedział:
- Ej, ciszej trochę, co nie? Zajęty jestem... Hyhyhy!
Ahe schwycił Poirota za gardło.
- Prze... Przepraszam... - wychrypiał austriacki trener.
- Na kolana! - ryknął Jane.
***
- Tak, jest bardzo fajnie. Podoba mi się i w ogóle. Bardzo dobrze skakałem. Który byłem? Pięćdziesiąty. A na treningach jeszcze lepiej skakałem. Ja naprawdę umiem skakać - paplał Veingard do telefonu.
Słuchający tego Ber już chciał wyprosić kolegę z pokoju lub przynajmniej kazać mu się przymknąć, gdy Skrett rzekł:
- Powiedz Sygurdowi, że wysłałem mu pocztówkę do więzienia. A kiedy kończy mu się wyrok? W przyszłym tygodniu? To super! He he! Czy ktoś mnie wkurza? Hmm, no może trochę Tum Hylde. I Johannes, zostawił mnie na lotnisku zamkniętego w walizce! Dobrze, to ja potem zadzwonię. Papa, Ruah!
***
Tum czekał na porywacza pod umówionym śmietnikiem. Kryminalista spóźniał się już pół godziny. Hylde już chciał odejść, gdy zadzwonił jego telefon.
- Zajrzyj do kosza na śmieci - powiedział żeński głos. - Nie tego! Tego drugiego, o.
Tum wyciągnął z kubła chustkę, całkiem podobną do swojej.
- Dzięki, przyda się - rzekł.
- Wyjmij kopertę!
Norweg schylił się i istotnie, jego oczom ukazała się różowa koperta.
Wyjął ją, otworzył i przeczytał co następuje:
"Poślubisz mnie jeszcze tej nocy, albo już nigdy nie zobaczysz swojego trenera.".
- I co ty na to? - spytała kobieta w telefonie.
- Chyba idę się urżnąć - oznajmił Hylde, po czym odszedł, jak gdyby nigdy nic, kończąc połączenie.


SONDA
Kogo Tum zastanie w barze?

reszte kolegow z kadry
Rafaela Furmana
Axela Poirota
Milke Kopytkoskiego
Woltera Hoppera
Helge
Andiego Kitaja

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetne! Najbardziej podobał mi się ten fragment : "Tak, jest bardzo fajnie. Podoba mi się i w ogóle. Bardzo dobrze skakałem. Który byłem? Pięćdziesiąty. A na treningach jeszcze lepiej skakałem. Ja naprawdę umiem skakać - paplał Veingard do telefonu."

fajnie napisane :) pozdrawiam i życzę dużo weny twórczej :)

Anonimowy pisze...

Janne jest wielki . ! ; p
Nie ma z nim przelewek. xd
I db .
O kurczaki biedny Milka.
Tum ma się żenić i tyle. ; p
Super nocia jak zwykle. ; ]
Sonja.