BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 5 marca 2010

Rozdział 9 - Walizka

- Pytam po raz ostatni - zaskrzeczała chuda i podobna do sępa kontrolerka biletów. - Jakie jest pańskie nazwisko? Gdzie pan ma dokumenty?
- Heh... - odrzekł Andres Burdal i wzruszył ramionami, bo ani słowa z tego nie rozumiał.
Miał pecha. Z dwóch autobusów usunięto go siłą, a w trzecim złapała go kontrola.
Pani kanar nie wytrzymała.
- Co za idiota! - krzyknęła.
- I zboczeniec - dodała jakaś oburzona starsza pani.
- Iś libe diś - Burdal wygłosił jedyne znane sobie wyrażenie w języku niemieckim. Wprawdzie nie miał pojęcia co ono oznacza, ale cóż, wszak liczą się chęci.
- Sama pani widzi! - obruszyła się staruszka.
- Dobra, wysiadaj pan - oznajmiła kontrolerka.
- Heh - odparł Burdal, nie ruszając się z miejsca. - Ja zagranica niemiecki nie - dodał po angielsku, dumny z siebie.
***
- Każdy ma swój bagaż?! - spytał donośnym głosem Kopytkoski.
- Taaaak! - odpowiedzieli prawie wszyscy norwescy skoczkowie.
- A gdzie Veingard? - zapytał trener.
- W neseserze - odrzekł Johannes, dźwigający dwie sporych rozmiarów walizki.
- Aha - podsumował Milka, po czym zobaczył pędzącego w jego kierunku podchmielonego Jane Taamponena, trenera kadry Finów.
- Tyyyyyy stary palancie! - wrzasnął Jane po fińsku. - Powiedziałeś Poirotowi, że dałem łapówkę jego serwismenowi?!
- Jaaaa? - Milka zdziwił się śmiertelnie. - Jane, przyjacielu, jak możesz mnie o coś takiego posądzać?
Taamponen zaczerwienił się.
- Poirot mi tak powiedział - mruknął.
- I ty mu wierzysz? - oburzył się Kopytkoski.
- Przepraszam. Nie pomyślałem...
- Nie szkodzi, stary. Ale ten Poirot...
- Tak, tak. Ten Poirot...
Kopytkoski i Taamponen zaczęli rozmowę o austriackim trenerze. Norwescy skoczkowie stali obok, nudząc się, z całek konwersacji rozumieli bowiem tylko słowa typu "vittu" i "perkele".
W końcu odłożyli swoje walizki i usiedli na nich, a następnie zajęli się jedzeniem i piciem.
- No, chłopcy, idziemy - w końcu zarządził Milka. Skoczkowie wstali, każdy wziął swoją walizkę i opuścili lotnisko.
***
- A ty, Tum, będziesz w pokoju z Veingardem.
- Ja?! Czemu ja? - oburzył się Hylde.
- Bo nikt inny nie chce - mruknął Ber.
- A ja niby chcę?!
- Za późno - powiedział spokojnie Milka.
- Nie martw się, Tum - pocieszył kolegę Andres Tchibosen. - Przeciesz Veingarda nie ma.
- Jak to nie ma? - Milka nie zrozumiał o co chodzi.
- No przecież został na lotnisku, w walizce - mówił niewzruszenie Andres.
Johannes pobladł pod warstwą piegów.
- Zapomniałem go zabrać! - krzyknął z przerażeniem, po czym zwrócił się do Tchibosena. - Czemu mi nie powiedziałeś?!
Andres wyglądał na zdziwionego.
- Myślałem, że chcesz go tam zostawić - burknął.
***
- Panie, nie udawaj pan idioty! - darł się niemiecki policjant.
Andres Burdal po raz enty wzruszył ramionami. Czuł, że zaraz się zdenerwuje.
- Scheiße! Donnerwetter! - krzyknął policjant, a następnie odezwał się do swojego kolegi. - Co z nim robimy?
- Wypuść - powiedział obojętnie drugi gliniarz.
- No ale... Nie możemy go wypuścić. Było kilkanaście skarg, poza tym prasa już coś wyniuchała...
- Co nas to...
- Zamkniemy go?
- Hmm - drugi funkcjonariusz miał pewne wątpliwości. - Może potrzymajmy go trochę, to mu się zberezieństw odechce...
Policjanci skuli Burdala i umieścili go w celi.
- No - powiedział pierwszy gliniarz. - Teraz przynajmniej będzie spokój...



SONDA
Co dalej zrobi Burdal?

dostanie wyrok i nie bedzie mogl dalej zwiedzac swiata
ucieknie i wyruszy dalej zwiedzac swiat
zdemoluje wiezienie i wyruszy dalej zwiedzac swiat
zostanie wypuszczony z wiezienia i wyruszy dalej zwiedzac swiat
udzieli wywiadu dla telewizji
zaprzyjazni sie ze wspolwiezniem i wyrusza razem zwiedzac swiat

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hauka przyszła i już się zgubiła?? haha ... on jest nieudacznikiem ;bb

rozwala mnie motyw Burdala xDD

pzdr
amarie