BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

wtorek, 9 marca 2010

Rozdział 13 - Alkoholowa dziewica

Jednak nie tylko Kent cierpiał.
Po pierwsze, Martyna nie odbierała telefonów Bera, przez co skoczek był mocno zaniepokojony. Jego dziewczyna jeszcze nigdy nie była na niego obrażona dłużej niż dwie godziny, więc jej milczenie mogło oznaczać tylko jedno - znalazła sobie kogoś nowego.
Po drugie, Veingard wciąż chodził naburmuszony i zerkał na komórkę mniej więcej sto razy na godzinę.
Ber, Andres i Veingard udali się do klubu. Tum zakomunikował im, że dołączy do nich później, bo ma coś do załatwienia.
Skoczkowie podeszli do baru. Tradycyjnie, Rafael Furman już tam siedział.
- Witam kolegów - przywitał się, dopijając kufel piwa i zabierając się za następny.
***
Tymczasem Kent, Johannes i austriacki skoczek Marcin Cock pili tequilę, zagryzając ją wafelkami firmy Manner.
- I co tam u was w kadrze słychać? - spytał Kent.
- Nawet mi nie przypominaj... - westchnął Cock. - Najchętniej przeniósłbym się do was.
- To dlaczego tego nie zrobisz? - dociekał Kent.
- Stary Poirot nie dałby mi żyć... Czy ty wiesz, co on nam robi?
***
Skoczkowie w pubie zaczynali się niecierpliwić.
- Gdzie ten Tum? - spytał Andres, który bał się samotnie wyjść na parkiet.
Veingard wymiotował w toalecie (próba Bera nauczenia go jak robić kółka z dymu zakończyła się fiaskiem). Furman nucił pod nosem piosenkę Lejdi Agi.
Wtem wszelki ruch zamarł.
Przynajmniej pozornie...
Do klubu wkroczyli Tum Hylde i Georg Schizenzauer.
***
- Muszę iść... Stary kazał mi pilnować Schiziego - oznajmił Marcin Cock.
- No to na razie - powiedział Kent.
Został sam z Johannesem. Od tequili lekko szumiało mu w głowie.
Od obecności Remsena - trochę bardziej.
- Jo... - zaczął odrobinę nieśmiało. Dla odwagi dopił zawartość kieliszka. - Czy według ciebie ja jestem... No wiesz, atrakcyjny?
- Hmm... Nie rozumiem. W jakim sensie? - zapytał Johannes.
- Jako facet.
- Cóż, nie jestem pod tym względem ekspertem. Ale myślę, że tak.
- To super - Gaygnes wyszczerzył zęby.
- Z czego się tak cieszysz? - zdziwił się Remsen. - To tylko moja opinia.
- Ale wiesz, no... Zależało mi na niej... Może jednak mam szanse u ci... Tego, no... Miłości mojego życia.
Kent nalał tequili sobie i Johannesowi, rozlewając odrobinę trunku na stół, gdyż trzęsła mu się ręka.
***
- Schiziiiii! Tuuuuum!
- A mówiłeś, że we Włoszech nie mam wielu fanek - Hylde zwrócił się do Bera.
- Ciiii, patrz - odparł ten.
Georg z przerażoną miną usiłował się odpędzić od oblegających go dziewcząt.
Bezskutecznie.
***
- I... Jo... Jest coś, co chciałbym ci powiedzieć, ale nie wiem jak.
- Wal śmiało, stary.
- Krępuję się.
- Nie musisz.
- No dobrze. Więc ja...
- Ratunku! - do pokoju bez pukania wbiegł Marcin Cock. - Georg gdzieś zniknął!
- A myślałem, że znowu gwałcą - mruknął Johannes.
- Pomóżcie mi go znaleźć, proszę! - lamentował Marcin. - Axel zrobi mi krzywdę!
***
Tum i Georg zniknęli gdzieś wraz z dziewczynami i w klubie panował względny spokój. Rafael Furman dzielił się swoimi głębokimi przemyśleniami ze wszystkimi, którzy chcieli go słuchać.
- No wiecie, bo to życie to jest taka trochę, no, syzyfowa praca. Co wypijesz, to zaraz wysikasz, szczególnie piwo. Ale dobrze na nery robi...
Rumrumrum spojrzał na niego przekrwionymi oczami. Po raz pierwszy od bardzo dawna wypił stanowczo za dużo.
- Do-brze mówisz, brachu - wybełkotał, po czym zsunął się ze stołka.
***
- Georg! Georg! - nawoływał Kent.
- Ciiii, bo Poirot usłyszy! - wzdrygnął się Cock.
- E tam, pewnie z Kopytkoskim zalewa gdzieś w pubie... Może się pobiją, dawno tego nie zrobili.
- Gdzie ten smarkacz mógł pójść? - zastanawiał się Marcin. - Chyba jest tylko jedna opcja...
***
- Pamiętam, jak w dzieciństwie z ojcem pędziliśmy bimber... Z czego się dało. Z kartofli, marchewek, z jabłek oczywiście, a od święta to nawet z truskawek - opowiadał Furman.
- Mój tata to z mandarynek coś robi - pochwalił się Veingard, który czuł się już nieco lepiej i wolno sączył pepsi.
- Taa, chyba przecier - powiedział ktoś i wszyscy zgromadzeni wokół Rafaela wybuchnęli śmiechem.
- Wybacz, synu - rzekł Furman. - Ale ty to mi wyglądasz jak taka... Alkoholowa dziewica, o!
- Wcale, że nie! - zaprotestował Skrett.
***
Johannes, Kent i Marcin wpadli do klubu, rozglądając się dziko.
- Ty, Kenny, idź w prawo, Jo w lewo, a ja się tu rozejrzę! - zarządził Cock.
Kent skierował się w stronę korytarza prowadzącego do łazienki. Nigdzie nie dostrzegł Georga. Zobaczył natomiast Andresa Tchibosena, układającego na schodach kieliszki, do których następnie nalewał wódki.
- Co ty robisz? - zdziwił się Gaygnes.
- Zawody będą, kto więcej wypije - wyjaśnił Andres. - To znaczy kto wyżej wejdzie...
- I ty bierzesz udział? - Kent, żeby powstrzymać się od śmiechu, zacisnął pięści z całej siły, tak, że zranił się do krwi paznokciami.
- Nie ja. Veingard.
Gaygnes nie wytrzymał i roześmiał się.
- A kto będzie jego przeciwnikiem? - spytał, uspokoiwszy się nieco.
- Rafael Furman - gdzieś z tyłu rozległ się głos Skretta.
- Yyy... W takim razie, życzę powodzenia - powiedział Kent, wycofując się.
- Nie popatrzysz? - zapytał Veingard.
- Wolę nie... To znaczy, mam coś do zrobienia. Pa, chłopcy!
Gaygnes uśmiechnął się szeroko i wyszedł.


SONDA
Gdzie skoczkowie znajda Georga?

nigdzie, sam sie znajdzie
w jego pokoju w hotelu
na przystanku autobusowym
na skoczni
nie znajda go
w klubie, w lazience
w pokoju Axela P.



Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. :) To wspaniale wiedzieć, że ktoś czyta to, co tu bazgram i docenia to!
Pozdrawiam wszystkich czytelników!
Heia Norge!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Strasznie jestem ciekawa, gdzie podział się ten niesforny gs. On jest zdolny do wszystkiego. I trzeba go dobrze pilnować :) Mam swoje podejrzenia, ale nie będę zdradzać.

wierna czytelniczka :)

Anonimowy pisze...

haha^^ alkoholowa dziewica xDD ciekawe kto wygra, mimo wszystko kibicuję Hauce XD

w każdym razie odcinek bossski jak zawsze:D

amarie

Anonimowy pisze...

AntyMK?