BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 19 marca 2010

Rozdział 22 - W kupie siła

- Patrz pan! Patrz!
- Nie rozumiem - bąknął Axel.
- Czego pan nie rozumiesz?! Co tu jest do rozumienia?! - darł się Milka.
- No czemu ten idiota pomalował się na żółto...
- Sam się pomalował?! To pańscy skoczkowie go pomalowali!
- Bo pańscy ich dręczyli! To znaczy... Ja nic nie wiem.
***
- No, rzucaj.
- Nie, ty pierwszy.
Ber westchnął i cisnął kamieniem wprost w przednią szybę autobusu Austriaków.
Szyba nie pękła (chyba była kuloodporna).
Za to zaczął wyć alarm.
Ber i Veingard rzucili się do ucieczki.
"To gorsze, niż śpiew Tchibosena pod prysznicem" - pomyślał Rumrumrum.
***
- Andresiku, wyjdź.
- Ale dlaczego?!
- Chcę to załatwić sam na sam z panem Axelem.
- No dobra - skoczek wzruszył ramionami i opuścił pokój.
Nie zdążył domknąć drzwi, gdy usłyszał odgłos uderzenia i krzyk...
Kilkanaście minut później wyszedł i Milka.
Mimo drugiego podbitego oka, na jego twarzy gościł wyraz triumfu...
***
Tymczasem Tum po raz pierwszy w życiu nie miał ochoty pójść na imprezę. Snuł się bez celu po hotelu, w duchu tęskniąc za środkową Europą, gdzie otaczało go mnóstwo fanek, gotowych spełnić każdą jego zachciankę. A tu? A tu nic.
Co najwyżej miłośniczki Schizenzauera lub Szammanna.
Szammann.
"Co on to mówił?" - zastanawiał się Tum.
Potrafi całą noc.
W ogóle się nie męczy.
Wygrywa.
"Idę do niego" - zadecydował Hylde. - Muszę się dowiedzieć...".
***
- Czego, hyhyhy?
- Chcę rozmawiać z Szymonem.
- Szymon nie ma czasu - oświadczył Andi Kitaj. - Hyhyhy.
- Nalegam - rzekł Tum, wyciągając kij bejsbolowy, który znalazł w torbie Veingarda.
Kitaj cofnął się o krok.
- Ej, Szymek... - stęknął.
- Czego, hyhyhy? - rozległo się z głębi pokoju.
- Ktoś do ciebie.
- Powiedz, że autografy rozdaję tylko na skoczni. Hyhyhy.
- Autografy rozdaje tylko na skoczni, hyhyhy - powtórzył tępo po angielsku Andi.
- Ja nie po autograf - Tum uśmiechnął się złowieszczo.
- On nie po autograf.
- Nieważne po co! - zawołał Szymon. - O tej porze nie udzielam audiencji. Poza tym, hyhyhy, właśnie idę na dyskotekę.
- O tej porze nie udziela audiencji. Poza tym, hyhyhy, właśnie idzie na dyskotekę.
Hylde zdenerwował się, grzmotnął Kitaja pałką w głowę i wtargnął do pokoju.
- A ty tu czego? - zdziwił się na jego widok Szymon, wygodnie rozparty na łóżku. - Hyhyhy...
- Chcę, żebyś mi powiedział, jak to robisz, że... Że...
- Że w ogóle się nie męczę, mogę całą noc i wygrywam? - podsunął Szymon.
- Tak, dokładnie.
- A jak ci nie powiem, to co?
Tum jeszcze raz wyjął kij Veingarda spod bluzy.
- To...
- Hyhyhy - skomentował Szammann, wyjmując spod łóżka karabin maszynowy. - A teraz liczę do trzech, bo do dziesięciu nie umiem. Bierz... Hyhyhy, tyłek w troki i zjeżdżaj stąd.
Przerażony Tum wycofał się i wybiegł z pokoju, potykając się o Andiego Kitaja, który ryknął za nim:
- Hyhyhy! Jaki frajer! Ale go urządziliśmy, Szymon, ale go urządziliśmy! Hyhyhy!
- Hyhyhy! - odparł Szammann i wypuścił serię z karabinu.
***
- I pamiętaj, Veingardzie, żadnego wchodzenia do walizek! - pouczył trener Kopytkoski.
Drużyna znajdowała się na lotnisku. Milka miał na sobie ciemne okulary, ale był rozpromieniony jak nigdy, czego nie można było powiedzieć o kręcącym się w okolicy Axelu. Austriacki trener milczał. Chodził też w jakiś dziwny sposób...
- A ty, Burdal, co tu robisz? - zdumiał się Milka. - Przed chwilą miałeś lot do Norwegii!
- Ale ja to z wami lecieć chce - wyjaśnił skoczek. - W kupie siła.
- W kupie siła! - powtórzyli chórkiem Norwegowie.

SONDA
Na kogo Ber postawi w zakladach sportowych?

na Szymona
na Tuma
na Georga
na siebie
na Veingarda
na Furmana
na Ahenona



Dziękuję za wyrozumiałość i wszystkie komentarze. :)
Kocham Was!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

uuuu... to ten Szymon groźny jest... hyhyhy ^^

czekam co dalej ;]

amarie

Anonimowy pisze...

Co to się z Szammanna czy jak mu tam zrobiło . ; o Hylde nie wyżyty..nie ma co . xd

My Cb też kochamy. <3 xd

A wgl..Miiiilka dopiął swego..db zrobił..mógł zabić Pointnera. ; p

Sonja.

Anonimowy pisze...

REWELACJA!!! Tym razem naprawdę śmiałam sie na głos, właściwie ryczałam ze śmiechu. Tum, który "nalega", jest bardzo przekonujący (kij bejsbolowy też). A Szymon Szammann (Tummann :) z karabinem to już czysty odjazd. Jutro jak go zobaczę, posikam się chyba ze śmiechu. I mam poważne podejrzenia, że tą serię na końcu puścił w kierunku Andiego :)))) Hyhyhy!

Teraz już wszyscy wydają mi się niedorozwinięci :) Jak u Tarantino.

wierna czytelniczka :)